Mądry przed szkodą

Już od ponad dwóch lat Polska jest pełno prawnym członkiem Unii Europejskiej.
Wiele się w tym czasie zmieniło. Na lepsze czy na gorsze – to już pozostawiam ocenie Czytelników „OPM”. Jedną z istotnych zmian było zharmonizowanie naszego prawa z przepisami unijnymi. Konieczność przestrzegania prawa w obszarze związanym z ochroną zdrowia właściwie nie budzi większych kontrowersji. Wszyscy zgadzają się z tym, że gdzie w grę wchodzi zdrowie i życie ludzkie, przepisy musza być jasne i respektowane. Tak wyglądają deklaracje. Życie pokazuje jednak, że nadal jesteśmy dalecy od doskonałości w tym względzie. W tym artykule chcę skupić się na przestrzeganiu prawa w zakresie instalacji gazów medycznych w obiektach ochrony zdrowia.

Polska, będąc krajem członkowskim Unii Europejskiej, przyjęła jako obowiązujące normy dotyczące gazów medycznych – PN-EN 737 – (1, 2, 3) i, co za tym idzie,  ich przestrzeganie w naszym kraju jest obligatoryjne. Odnoszę jednak wrażenie, że jest zupełnie inaczej. Świadomość zarządzających jednostkami ochrony zdrowia, szczególnie szpitalami, ponieważ w znacznej mierze to ich dotyczy ten problem, jest nadal w tym zakresie żenująco niska. Skutkiem tego jest powierzanie wykonania nowych bądź modernizacji Mądry przed szkodą istniejących instalacji wykonawcom przypadkowym, nie mającym doświadczenia, a co najistotniejsze – nie przestrzegającym podstawowych norm podczas wykonywania prac. Powoływani przez inwestorów inspektorzy nadzoru często również mają bardzo mgliste pojęcie o temacie. Skutki takich działań nietrudno przewidzieć. Wykonane i oddawane instalacje są niezgodne z obowiązującymi przepisami, a przez to stanowią realne zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów i personelu.

Czy naprawdę potrzebujemy katastrofy na miarę zawalenia się hali targowej w Katowicach, aby dotarło to do świadomości decydentów? W rzeczywistości nie potrzeba wiele, aby być mądrym przed, a nie po szkodzie. Pierwszym i podstawowym krokiem powinno być respektowanie przez inwestorów obowiązujących przepisów oraz konsekwentne ich egzekwowanie od wykonawców i dostawców. Niedopuszczalna jest bowiem sytuacja, że nie ma się pojęcia o obowiązującym prawie albo celowo się je omija w imię tzw. oszczędności. Praktyka pokazuje bowiem, że – wcześniej czy później skutki mogą być opłakane. Tłumaczenie, że „ja nie wiedziałem”, że „winien jest inspektor nadzoru, który odebrał prace lub sprzęt”, niewiele pomogą.
Oczywiście, nawet najlepiej i najrzetelniej wykonana instalacja może ulec awarii i być przyczyną zagrożenia. Jednak w takiej sytuacji, kiedy będziemy mogli wykazać, że wszystko zrobiliśmy jak należy, nasza pozycja będzie zupełnie inna i będziemy mogli powiedzieć, że statystyka ma swoje nieubłagane prawa. Podobnie jak ze spadochronem, który, jak mówią skoczkowie, raz na 20 tys. przypadków się nie otwiera i to mimo że przestrzegano wszystkich procedur. Kolejnym niezbędnym krokiem jest dokonywanie systematycznych przeglądów bieżących i okresowych już funkcjonujących instalacji, ponieważ,  jak każda inna, podlegają one procesowi zużycia. Dbanie o instalacje procentuje ich długą i sprawną pracą przy stosunkowo niewielkich kosztach. Jeżeli natomiast doprowadzimy je do ruiny, ich rewitalizacja będzie trudniejsza i oczywiście kosztowniejsza. W niniejszym artykule często pada określenie „instalacja gazów medycznych”; na koniec dobrze byłoby pokrótce wyjaśnić, co należy przez nie rozumieć. Instalacja gazów medycznych jest wyrobem medycznym w rozumieniu Ustawy o wyrobach medycznych oraz Dyrektywy ECC 42/93. Powinna ona być, jako całość, oznaczona znakiem CE dla wyrobów medycznych. Aby można było tego dokonać, wszystkie jej elementy, tzn. źródła gazów sprężonych i próżni, sieci przesyłowe wraz z skrzynkami zaworowymi, alarmowymi i innymi oraz końcowe odbiorniki (punkty poboru, panele, kolumny i inne), muszą być zgodne z cytowanymi wyżej normami oraz Ustawą o wyrobach medycznych.
Żadnego z tych trzech podstawowych elementów nie można traktować oddzielnie i np. mieć oznakowane CE punkty poboru, ale niezgodne z normą źródła zasilania czy sieci przesyłowe. Często w wyniku, jak myślę, niewiedzy pomija się ten „szczegół” i montuje niezgodne z normą źródła, np. stację próżni złożoną z dwóch, a nie – jak mówi norma – z trzech pomp. Podstawową zasadą jest bowiem posiadanie zawsze trzech (jedno pełni rolę awaryjną) niezależnych źródeł zasilania. Chociaż przepisy zawarte w normach wydają się czasem trochę na wyrost, trzeba pamiętać, że zostały one opracowane nie przez urzędników, ale przez praktyków z całej Europy, którzy na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń starali się stworzyć takie regulacje, które pozwalają (zgodnie z obecnym stanem wiedzy) tworzyć możliwie bezpieczne instalacje, dzięki którym można będzie skutecznie ratować ludzkie zdrowie i życie bez narażania pacjentów na dodatkowe ryzyko.
 
Marek Janaszkiewicz